Bunt Prigożyna. Analitycy z USA: Ugoda Łukaszenki to rozwiązanie doraźne
Bunt Prigożyna zakończył się w sobotę późnym wieczorem. Szef najemników oświadczył, że aby uniknąć rozlewu krwi w Rosji, który był możliwy, nakazał jednostkom Grupy Wagnera powrót do baz. W negocjacjach pomiędzy wagnerowcami a Moskwą decydującą rolę w doprowadzeniu do deeskalacji miał odegrać prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka.
Analitycy z USA o roli Łukaszenki
Amerykański think tank Instytut Badań nad Wojną uważa, że Łukaszenka wzmocnił swoją polityczną pozycję. Jednocześnie nie spodziewa się, żeby wypracowany z jego udziałem konsensus okazał się trwały.
"Punkt widzenia, według którego Łukaszenka odegrał bezpośrednią rolę w powstrzymaniu zbrojnego marszu na Moskwę, jest upokarzający dla Putina. Mogło to zagwarantować Łukaszence inne korzyści" – spekuluje ISW, dodając, że polityk będzie prawdopodobnie dążyć do opóźnienia dalszego sformalizowania państwa związkowego z Rosją oraz niedopuszczenia do zaangażowania wojsk białoruskich na Ukrainie.
"Ugoda wynegocjowana przez Łukaszenkę prawdopodobnie wyeliminuje Grupę Wagnera jako niezależnego aktora w obecnej formie, chociaż pewne elementy mogą przetrwać" – pisze w nowej analizie ISW.
ISW: Prigożyn obnażył słabość Putina
Zdaniem analityków ISW "obraz Putina, występującego w telewizji państwowej, wzywającego do przerwania zbrojnej rebelii i ostrzegającego przed nową rewolucją październikową, a następnie potrzebującego mediacji od zagranicznego przywódcy, będzie mieć długofalowe konsekwencje".
ISW uważa, że bunt pokazał słabość struktur bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i stanowi istotną przesłankę, że Putin nie jest w stanie wykorzystać ich na tyle szybko, by natychmiast zareagować na wewnętrzne zagrożenie, co jeszcze bardziej naruszyło jego monopol na przemoc.
Zdaniem amerykańskiego think tanku marsz Prigożyna w kierunku Moskwy ośmieszył rosyjskie siły regularne, a także zademonstrował tamtejszym elitom, że siłę prywatnych jednostek zbrojnych najemników. Pokazał zarazem degradację rezerw wojskowych w sytuacji, gdy większość armii znajduje się na Ukrainie, a także ryzyka związane z angażowaniem niedoświadczonych poborowych do obrony granic.
W ocenie ISW, jeśli padłby rozkaz kontynuowania pochodu w kierunku Moskwy, kolumny wagnerowców mogłoby dotrzeć do przedmieść stolicy.